Był już „Kruk” i „Sine Oczki”, teraz czas na „Pszeniczkę i owies”. Lirnik Wioskowy z kolejną piosenką

Lirnik Wioskowy to projekt działający przy Muzeum im. Władysława Syrokomli w Borejkowszczyźnie. W jego ramach Katarzyna Żemojcin, wraz z kobietami z okolic, m. in. z Rukojni, odtwarza stare, ludowe piosenki w nowych aranżacjach.

Tomasz Bździkot
Był już „Kruk” i „Sine Oczki”, teraz czas na „Pszeniczkę i owies”. Lirnik Wioskowy z kolejną piosenką

Fot. Muzeum im. Władysława Syrokomli w Borejkowszczyźnie

Pierwszą piosenką był „Kruk”, którego wykonano w nieco rockowym brzmieniu, drugą „Sine Oczki”, który zyskał elektroniczną aranżację, a teraz wydano żartobliwą piosenkę „Pszeniczka o owies” w rytmie latino.

O nowej piosence oraz o całym projekcie z Katarzyną Żemojcin, inicjatorką projektu Lirnik Wioskowy oraz z Heleną Bakuło, dyrektorką Muzeum im. Władysława Syrokomli w Borejkowszczyźnie rozmawiał Tomasz Bździkot.

Fot. Tomasz Bździkot

Lirnik Wioskowy to nie jest pierwsza przygoda Katarzyny Żemojcin z odtwarzaniem piosenek ludowych. Wcześniej współtworzyła zespoły „StaraNowa” oraz „Kaymo Project”, a także grała w solecznickim „Art of Music”.

Sam Lirnik Wioskowy to jednak projekt prosto z polskiej, podwileńskiej wsi.

„Tutaj jest bardziej taki autentyczny śpiew. Nie jest to śpiew biały, taki jak propagują etnomuzykolodzy. Jest tak jak sobie wyobrażam, że było kiedyś na wsi” – przyznaje Katarzyna Żemojcin.

Przy tworzeniu nowej piosenki udział wziął Rafał Jackiewicz wraz ze swoim kwartetem jazzowym. Dzięki temu utwór „Pszenica i owies”, z tekstem ludowej piosenki „Siałem pszeniczkę” otrzymał letnią aranżację w stylu latino.

Katarzyna Żemojcin cieszy się, że Panie śpiewające w tych utworach nie przerażają eksperymenty z polską muzyką ludową na Wileńszczyźnie. Dzięki temu też można doskonale promować pieśni ludowe.

„Pszeniczka i owies” to już trzecia piosenka do której tekst został zaczerpnięty ze zbioru „Piosenek z babcinego kuferka” wydanego przez Muzeum im. Władysława Syrokomli w Borejkowszczyźnie. Zbiór powstał dzięki dyrektorce tej instytucji Helenie Bakuło.

„Śpiewnik to jest taki zew serca, bo u nas w rodzinie się zawsze śpiewało. Jak już byli starsi to sobie pomyślałam, że oni mają w głowie tyle informacji, znają tyle pieśni i kiedy umrą gdzie to wszystko się podzieje.
Ponieważ nie byłam pewna czy to gdzieś zostanie nagrałam śpiewające ciocię Helenę Bakuło oraz mamę Janinę Bakuło. I później skupiłam wokół siebie kilka innych pań, też nagrałam. I tak to się zaczęło”
– opowiada Helena Bakuło.

Potem nadarzyła się okazja, dzięki projektowi z Polski, do wydania tych wszystkich pieśni w zbiorze „Piosenki z babcinego kuferka”. Teraz dzięki Lirnikowi Wioskowemu, już trzecia piosenka z tego zbioru zyskała nowe życie. I to nie jest ostatnie słowo ani Muzeum im. Władysława Syrokomli w Borejkowszczyźnie, ani Lirnika Wioskowego. 

Zobacz Więcej
Zobacz Więcej