
Pokaz został zorganizowany przez Instytut Polski w Wilnie. Film w reżyserii Leszka Gnoińskiego i Wojciecha Słoty opowiada historię polskiego rocka, którego gwiazdy – Kazik Staszewski, Tomek Lipiński, Muniek Staszczyk czy Kora, opowiadają swoje historie. Narratorem filmu jest znany brytyjski dziennikarz muzyczny Chris Salewicz, który napisał m.in. biografię Joe Strummera.
Po filmie odbyło się spotkanie z Dovydasem Bluvšteinasem, założycielem pierwszej niezależnej wytwórni płytowej w ZSRR Zona Records oraz organizatorem rockowych koncertów na przełomie lat 80 i 70-tych.
Bluvšteinas powiedział, że w czasach sowieckich nie było kontaktów z polskimi muzykami i kapelami, ponieważ granice były szczelnie zamknięte. Pewnym oknem na świat była polska „Trójka”, która w nocy puszczała całe albumy zachodnich gwiazd, aby ludzie mogli sobie nagrać. „Trójka” docierała do Kowan i do części Litwy. „Do Wilna niestety nie. Dlatego Kowno pod względem muzycznym było bardziej do przodu” – powiedział Bluvšteinas.
Założyciel Zona Records podkreślił, że rock w Polsce, w porównaniu z Litwą, funkcjonował w „cieplarnianych warunkach”. Po tym, jak w 1972 r. w Kownie Romas Kalanta dokonał aktu samospalenia, a kilka dni po jego śmierci odbyły się demonstracje, władze radzieckie na kilka lat w ogóle zabroniły jakiejkolwiek muzyki rockowej.
„Tak naprawdę pod względem muzycznym Litwa zawsze pozostawała od Polski w tyle o jakieś 6-7 lat. W Polsce ruch hipisowski narodził się w drugiej połowie lat 60-tych, u nas na początku 70-tych. W Polsce punk pojawił się w latach 1978-79, u nas w 1986-87. Teraz oczywiście te tendencje bardziej się wyrównały” – wyjaśnił Bluvšteinas.