
Inicjatorami ucieczki byli Piechowski i Bendera. Pierwszy z nich wraz z Jasterem pracował w magazynach Hauptwirtschaftslager (HWL), które zaopatrywały SS. Znajdowały się one w pobliżu obozu Auschwitz I. Bendera, z wykształcenia mechanik, a także Lempart, zakonnik z Wadowic, zatrudnieni byli w znajdujących się obok garażach.
W maju 1942 r. Bendera dowiedział się, że trafił na listę do zagazowania. Ucieczka była jego jedyną szansą. Zwierzył się z tego swemu koledze – Kazimierzowi Piechowskiemu. ‚Wiedziałem, że ucieczka z obozu centralnego była absolutnie niemożliwa i nie chciałem z nim o tym rozmawiać. Drążył mnie przez trzy dni. Wiedział, że znam niemiecki. W końcu się zgodziłem” – wspominał Piechowski w 2012 r. w rozmowie z portalem edukacyjnym IPN pamiec.pl.
Bendera zaplanował, że wykradnie samochód komendanta obozu. Potrzebowali jeszcze mundury SS, by się w nie przebrać. Można je było zabrać z magazynu HWL.
Więźniowie postanowili uciekać 20 czerwca, bo wypadła wówczas sobota. Po południu esesmani myśleli jedynie o weekendowym wypoczynku.
Piechowski długo zastanawiał się jak zorganizować ucieczkę, by uchronić współwięźniów przed odwetem Niemców. ‚Wpadliśmy na pomysł, że musimy stworzyć fałszywe komando pracy. Jeśli ucieknie – nie będzie kogo ukarać. Na terenie obozu wszelki transport odbywał się zaprzęgiem ludzkim. Było wiele tzw. Rollwagenkommando (komando ciągnące wózek – PAP), a najmniejsze musiało być czteroosobowe” – wspominał Piechowski. Musieli zatem dobrać dwie osoby. Bendera zwerbował Lemparta. Piechowskiemu – w obawie przed represjami – odmówiło dwóch więźniów. Zgodził się Jaster.