Gazeta zwraca uwagę, że litewska gospodarka w ostatnim czasie rozwija się znacznie szybciej niż w całej eurostrefie, a stosunek długu publicznego i PKB jest jeden z najniższych w UE.
W opinii „The Economist“, po tym, jak kraj doświadczył kryzysu finansowego, a gospodarka skurczyła się o 15 proc. Litwa wkroczyła w etap reform i rygorystycznych oszczędności, z których większość państw strefy euro próbowała uniknąć.
,,W latach 2009-2013 rządowe cięcia wynosiły 10,5 proc. PKB, to jest więcej niż w jakimkolwiek innym państwie Wspólnoty. Deficyt budżetowy został zmniejszony z 9,3 proc. do 2,6 PKB” – pisze dziennik.
”The Economist” zaznacza, że wprowadzenie euro może być pożyteczne ze względów geopolitycznych. ,,Litwa jest byłą republiką Związku Radzieckiego, Wilno nie jest położone daleko od Moskwy. Rosyjskojęzyczni są grupą, którą Władimir Putin zobowiązał się bronić, stanowią 5 proc. mieszkańców kraju” – pisze tygodnik oraz uprzedza, że euro równie dobrze może jeszcze bardziej uwydatnić największy problem litewskiej gospodarki – bo chociaż wskaźnik intensywności krajowego eksportu jest jeden z najwyższych na świecie, wydajność pracy na Litwie sięga tylko jednej trzeciej średniej europejskiej.
Tania siła robocza wpływa konkurencyjność eksportu, jednak wzrost wynagrodzenia w roku bieżącym sięgnął 5 proc., kiedy średnia europejska wyniosła tylko 1 proc.
Głównym tego powodem był wzrost minimalnego miesięcznego wynagrodzenia o 25 proc. w roku 2013, chociaż wpływ miał również rynek pracy – z kraju migruje wiele młodych osób, setki zdolnych do pracy nie może pracować, ponieważ nie posiadają wymaganych zdolności.
,,Ci, którzy zostali otrzymują solidne wynagrodzenia, dlatego wynagrodzenia w ciągu najbliższych lat będą rosnąć szybciej niż wydajność pracy” – zaznacza tygodnik oraz dodaje, że przy wzroście wynagrodzenia mogą też wzrosnąć ceny.
,,Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w najbliższych lata inflacja na Litwie będzie większa niż średnia europejska, a to oznacza wzrost cen. Skutkiem czego Litwa może stopniowo stracić konkurencyjność, jak to miało miejsce w Grecji i Portugalii przez kryzysem w strefie euro” – reasumuje tygodnik.