
– „Już od kilku lat zmagamy się z przymrozkami, a od 2019 roku obserwujemy ich nieprzewidywalność. To główny powód, dla którego nikt nie odważa się inwestować w nowe sady. Dlatego jabłka drożeją (…). Naprawdę brakuje litewskich jabłek i owoców. Moglibyśmy rozwinąć uprawy i robić to z zyskiem” – powiedziała Kuliešienė.
Zbiory niemal całkowicie zniszczone
Szefowa stowarzyszenia nie pozostawia złudzeń – wszystkie sady przemysłowe i większość przydomowych zostały dotknięte przymrozkami.
– „Wszyscy zostali dotknięci – zarówno producenci komercyjni, jak i amatorzy. Jeśli w całej Litwie 10 proc. sadów przyniesie plon, to będą to i tak dobre wyniki. Jesienią w sklepach zobaczymy bardzo niewiele litewskich jabłek – jeśli w ogóle” – zaznaczyła.
Podkreśliła również, że szron całkowicie zniszczył zbiory wiśni i czereśni, które i tak były uprawiane na Litwie w ograniczonym zakresie.
Brak inwestycji i wzrost cen
Ekspertka ostrzega, że sytuacja nie tylko wpływa na dostępność krajowych owoców, ale również hamuje rozwój sadownictwa jako gałęzi gospodarki.
– „Jeśli nie zapewnimy odpowiedniego wsparcia, branża ta nie będzie się rozwijać, a owoce z importu całkowicie zdominują rynek” – powiedziała Kuliešienė.