„Nie warto zastraszać ludzi. To ma negatywny wpływ, jeśli chodzi o gospodarkę (…) Musimy opierać się na analizach międzynarodowych ekspertów i rodzimych wskaźniki. Na dzień dzisiejszy nie ma żadnych podstaw do mówienia o nadchodzącym kryzysie” – powiedział dla Žinių radijas Skvernelis.
Mniej optymistyczne podejście ma prezes zarządu Banku Litwy Vita Vasiliauskas. „Na razie nie można mówić, że kryzys czyha za rogiem, ale możemy zaobserwować pewne objawy spowolnienia” – powiedział pod koniec października Vasiliauskas.
Zdaniem prezesa obecna sytuacja ekonomiczna Litwy wygląda lepiej niż przed kryzysem 2008 roku.
„Teraz mamy do czynienia z wzrostem, ale nasze prognozy różnią się od prognoz Ministerstwa Finansów. Jesteśmy bardziej ostrożni, ministerstwo bardziej optymistyczne. Oczywiście kiedyś doczekamy się do spowolnienia. Podstawowe pytanie polega na tym, czy będziemy przyszykowani” – wyjaśnił ekonomista.
Skvernelis poinformował, że w tej kwestii bardziej ufa resortowi finansów niż banku centralnemu.