
– „Ci, których nieruchomość ma wartość do 50 tysięcy euro, nie zapłacą w zasadzie żadnego podatku od nieruchomości” – powiedział Paluckas w czwartek w Birżach.
Zgodnie z propozycją rządzącej koalicji, mają zostać wprowadzone następujące stawki:
- 0,1 proc. dla nieruchomości do 200 tys. euro,
- 0,2 proc. dla nieruchomości od 200 tys. do 400 tys. euro,
- wyższe stawki (0,5 proc., 1 proc., 2 proc.) dla najdroższych nieruchomości.
Przewiduje się również 50-procentową ulgę podatkową dla osób posiadających pierwsze mieszkanie, korzystających z pomocy społecznej lub wynajmujących nieruchomość legalnie.
Prezydent Gitanas Nausėda proponuje jednak, aby podatek obejmował wszystkie nieruchomości warte co najmniej 50 tys. euro.
Paluckas tłumaczył, że zmiany są konieczne, ponieważ w tym roku Centrum Rejestrów przeliczy podatkowe wartości nieruchomości, co – bez reformy – mogłoby skutkować gwałtownym wzrostem obciążeń.
– „Jeśli nic nie zrobimy, średnia rodzina spłacająca kredyt za domek pod Wilnem czy Kownem, który kosztował 200 tys. euro, po przeliczeniu wartości mogłaby zapłacić rocznie prawie 1000 euro podatku” – podkreślił premier.
Rząd proponuje również:
- trzy stawki podatku dochodowego od osób fizycznych (20%, 25%, 32% – zależnie od wysokości, a nie źródła dochodu),
- 17% stawkę podatku dochodowego od osób prawnych,
- wzrost VAT z 9% do 12% w przypadku niektórych ulg,
- tzw. „podatek cukrowy” na napoje z dodatkiem cukru i słodzików,
- 10% podatek od ubezpieczeń z możliwą ulgą w wysokości 5%.
Nie zapadły jeszcze decyzje co do ulg VAT na owoce, warzywa, produkty ekologiczne oraz ubezpieczenia na życie.
Rząd planuje, że zmiany zostaną przyjęte jeszcze podczas wiosennej sesji Sejmu, a wejdą w życie od 2025 roku. Dodatkowe wpływy z nowych podatków mają przynieść budżetowi około 0,5 miliarda euro rocznie.