
Zbulwersowanie mieszkańców z powodu drastycznie i bezpodstawnie zdrożałej żywności przekształciło się w zamiar bojkotować centra handlowe przez kilka dni. Udział w bojkocie zadeklarowało ponad 61 tys. użytkowników sieci społecznościowej Facebook. Szacuje się, że ogółem w ciągu 3 dni omijać sklepy zamierza ponad 100 tys. mieszkańców.
Już od początku wprowadzenia na Litwie nowej waluty euro mieszkańcy zaczęli zauważać, że mimo obietnic rządu, ceny na niektóre produkty i usługi wzrosły. Regularnie publikowane były dane statystyczne, według których różnica w cenach sięgała zaledwie kilka procent.
Jednak niedawno ogromne zamieszanie w społeczeństwie spowodowało zamieszczone w sieciach społecznościowych zdjęcie kalafiora. A raczej ― jego ceny, sięgającej 3,49 euro (przed wprowadzeniem euro kosztował około 3 Lt, czyli w przeliczeniu 0,87 euro). Użytkownicy zaczęli publikować też więcej zdjęć innych produktów (czereśnie po 19,99 euro, ogórki po 3,79 euro za kilogram). Kalafior zaś stał się symbolem drożejących cen w kraju i ironicznym synonimem produktów luksusowych.
„O problemach należy mówić głośno i coś robić, aby były rozwiązywane. Bojkotując centra handlowe, chcemy pokazać politykom i handlowcom swoje niezadowolenie z tego powodu, że nie zostały spełnione obietnice, że wraz z wprowadzeniem euro produkty nie zdrożeją. Wszyscy chodzimy do sklepów i widzimy, że żywność jest znacznie droższa. A tymczasem »specjaliści« nam tłumaczą, że się mylimy, bo niektóre towary nawet staniały” ― dzieliła się swoją opinią w cieci społecznościowej jedna z inicjatorek akcji.
Oprócz stronników protestu w sieci pojawiło się też sporo osób, które akcję wyśmiewają i twierdzą, że będzie bezskuteczna. Zaś niektóre centra handlowe zaczęły wyrażać opinię, że „akcję bojkotowania sklepów na Litwie próbują zorganizować siły prorosyjskie po to, aby destabilizować sytuację w naszym państwie”.
Spółka „Maxima LT” w piątek nawet ogłosiła, że zamierza z powodu planowanego bojkotu zwracać się do Departamentu Bezpieczeństwa Państwa. Jednak tego samego dnia dyrektor generalny „Maximy LT” Žydrūnas Valkeris oświadczył, że spółka zmienia plany i nigdzie zwracać się nie zamierza oraz przeprosił mieszkańców za wprowadzenie w błąd.
Protest społeczny przeciwko polityce cenowej popiera tymczasem unijny komisarz ds. zdrowia i bezpieczeństwa żywności Vytenis Povilas Andriukaitis, który niedawno stwierdził, że aktywna pozycja mieszkańców powinna wpłynąć na sytuację na rynku.
„Taka aktywność obywateli jest dobrym wskaźnikiem solidarności demokratycznej. Sądzę, że bojkot centrów handlowych wpłynie na strukturę cen w sklepach. Na rynku ciągle mamy do czynienia z przykładami niesumiennego handlu. Zaś takie inicjatywy społeczne i nagłaśnianie problemu jest dobrym sposobem walki z niesumiennością” — mówił Andriukaitis dla radia „Žinių radijas”.
Popiera społeczną inicjatywę bojkotu centrów handlowych także premier Algirdas Butkevičius. Co prawda, szef rządu neguje, że to właśnie wprowadzenie euro spowodowało wzrost cen w sklepach i podkreśla, że „ceny wzrosły nie tak bardzo, jak podają to media”.
Urząd Prezydent Litwy tymczasem tłumaczy w ten sposób, że żywność podrożała dlatego, ponieważ w kraju wzrosła konsumpcja — z tego skorzystali handlowcy i podnieśli ceny.
Tymczasem Departament Statystyki, który także doczekał się sporo krytyki, wczoraj opublikował informację na temat zmian cen w kraju.
W ciągu ostatniego miesiąca najbardziej wśród produktów żywnościowych zdrożały warzywa ― o 17,4 proc. W porównaniu z marcem tego roku, najdrożej teraz musimy płacić za kapustę ― o 59,5 proc. Zdrożały także ziemniaki (o 34,5 proc.), ogórki i pomidory (o 14,6 proc.), czosnek (9,1 proc.), cytryny (3,8 proc.).
Staniały natomiast takie produkty jak grejpfruty (9,5 proc.), kiwi (4,6 proc.), winogrona (4,2 proc.) oraz jabłka (3,7. proc). Z danych departamentu wynika, że w ciągu roku ceny na usługi i produkty wzrosły średnio o 1 proc.
Mieszkańcy natomiast sceptycznie oceniają oficjalnie publikowaną statystykę.
„Niech departament pokaże zdjęcie z 2014 roku, gdzie widać, że kilogram ogórków kosztował 13 litów, a czereśnie ― 70! Bo teraz właśnie tyle musimy płacić. Bzdura, teraz nam tłumaczą, że w ciągu roku ceny niezbyt wzrosły, bo drogo było już w roku ubiegłym. Najpierw natka pietruszki kosztowała 1 lit, a teraz ― 1 euro. Czy to ja głupi, czy to ktoś tam przy kasie miał dwóję z matematyki?” ― oburzał się wilnianin Jaroslavas Anužis, zamierzający dołączyć do akcji protestacyjnej.
Wielu proponuje także nie ograniczać się do trzydniowego bojkotu sklepów.
„Sądzę, że kartelowe centra handlowe niezbyt wystraszą się tego bojkotu, nawet jeżeli wszyscy sumiennie nie pójdziemy po zakupy. Trzeba zrobić coś więcej. Na przykład, możemy omówić się i w ciągu miesiąca bojkotować którąś konkretną sieć handlową. A w następnym miesiącu to samo należy zrobić z inną siecią. Wystarczyłoby handlowcom pokazać przykład, że możemy się zjednoczyć i działać, a nie tylko się oburzać w internecie. Gdy zobaczą, że nie jesteśmy pasywnym stadem konsumentów, to będą zmuszeni zaoferować ceny, które są adekwatne do naszych wynagrodzeń” — rozważał jeden z internautów.