
„Nie dostrzegałabym ryzyka, że coś może stać się niepotrzebne, zwłaszcza jeśli działania Unii Europejskiej zmierzające do rezygnacji z rosyjskiego gazu są długotrwałe i zrównoważone” – powiedziała Ingrida Šimonytė na wspólnej konferencji prasowej z premierami Łotwy i Estonii w piątek.
Tak skomentowała pytanie, czy planowane terminale LNG na Łotwie i w Estonii spowodują tarcia między krajami bałtyckimi.
I. Šimonytė powtórzyła, że bałtycki region gazowy musi być postrzegany szerzej niż tylko trzy kraje, dlatego sam terminal LNG w Kłajpedzie i magazyn gazu Inčukalnis na Łotwie nie wystarczą na potrzeby całego regionu.
„Region musi być postrzegany dość szeroko – od Finlandii po Polskę – a połączenia, które już działają lub mają zacząć działać – połączenie GIPL (Litwa-Polska – BNS) zostanie otwarte na początku maja – pozwala nam spojrzeć na problem znacznie szerzej. Ważna jest tutaj infrastruktura obecna we wszystkich krajach. Magazyn znajduje się na Łotwie, Kłajpedzki terminal znajduje się w Kłajpedzie. To nie wystarczy, aby w pełni zaspokoić wszystkie potrzeby” – powiedziała I. Šimonytė.
„Bardzo ważne jest również łączenie strategii i inwestycji, abyśmy mogli zobaczyć bardziej ogólny obraz” – dodała.
Szef łotewskiego rządu Krišjanis Kairinis powiedział, że Łotwa współpracuje z Estonią, która w tym roku zamierza nabyć zbiornikowiec LNG. Jednak zdaniem K. Kairinisa byłby to projekt krótkoterminowy.
„Jeśli spojrzymy na rozwój rynku gazu w perspektywie średnioterminowej, to kolejny argument na Łotwie, aby zbudować inny rodzaj terminalu, który wykorzystywałby magazyn gazu Inčukalnis. I byłoby taniej w perspektywie średnioterminowej (…) dla każdego konsumenta” – powiedział premier Łotwy.
I. Šimonytė przyznała, że dyskusje w UE na temat sankcji na rosyjski gaz i ropę nie są łatwe, ale jej zdaniem wszystkie trzy państwa bałtyckie zgodziły się, że powinien to być kluczowy element przyszłego pakietu sankcji.
„Uważamy, że jest to kluczowy element przyszłego pakietu sankcji, ale konieczne jest uzgodnienie wdrożenia tych sankcji” – powiedziała.
Jest przekonana, że embargo na rosyjski gaz i ropę miałoby znaczący wpływ na gospodarkę kraju.
„Nie jest tajemnicą, że rosyjska gospodarka i reżim Kremla są niezwykle uzależnione od przepływu surowców, a przede wszystkim surowców energetycznych – ropy i gazu. Dlatego jakiekolwiek zmniejszenie lub zniknięcie źródła tych środków wpłynęłoby znacząco na rosyjską gospodarkę i możliwości dalszego finansowania wojny” – powiedziała I. Šimonytė.