Parę minut przed godziną 11 w czwartek kurs CHF/PLN przekraczał 5,19. Takiego kursu nie notowano jeszcze nigdy w historii.
Panika na rynku to efekt decyzji szwajcarskiego banku centralnego, który ogłosił, że przestaje bronić swojej waluty i uwalnia jej kurs. Dotąd SNB utrzymywał tzw. sztywny kurs, co oznaczało, że euro kosztowało 1,2 franka.
„Bank szwajcarski przestał bronić poziomu 1,20 wobec euro w związku z tym można się spodziewać umocnienia franka o 15-20 procent. W związku z tym umocni się także wobec złotego, będzie to prawdopodobnie między 4,05 a 4,25 zł” – komentuje dla PAP analityk firmy Xelion Piotr Kuczyński.
Coś więcej – jego zdaniem – będzie można powiedzieć po czwartkowej konferencji szefa banku szwajcarskiego. „Może coś wyjaśni, o co bankowi chodzi i to się rozejdzie po kościach” – powiedział Piotr Kuczyński.
SNB zapowiedział konferencję na godzinę 13.15
Jak powiedział PAP diler walutowy mBanku Kamil Maliszewski, czwartkowa decyzja SNB „zaskoczyła absolutnie wszystkich uczestników rynku”. Jego zdaniem „minie wiele czasu zanim rynek znajdzie punkt równowagi na parach powiązanych z frankiem szwajcarskim”.
„W obecnej sytuacji należy zakładać, że kurs CHF/PLN będzie znajdował się wyraźnie powyżej 4 złotych i okres stabilizacji na tych poziomach może okazać się bardzo bolesny dla kredytobiorców w Europie centralnej. Decyzja Banku Szwajcarii będzie miała poważne konsekwencje dla europejskich banków centralnych. W tym świetle wczorajsza decyzja Rady Polityki Pieniężnej może okazać się bardzo problematyczna, gdyż spadek dochodów rozporządzalnych gospodarstw domowych spłacających kredyty we frankach szwajcarskich może w znaczący sposób odbić się na konsumpcji w kolejnych miesiącach” – powiedział PAP Maliszewski.
Podobnie jak Kuczyński, również Maliszewski uważa, że więcej danych będziemy mieć po konferencji szwajcarskiego banku. Choć też nie wykluczył możliwości odreagowania, to jednak prognozuje, że w dłuższym terminie frank szwajcarski będzie drogi.
„SNB zaskoczył nas brakiem obrony kursu wymiany franka do euro, co wywołało totalne zamieszanie na rynku. Euro/frank był przez jakiś czas notowany poniżej parytetu, co oczywiście odbiło się na parze CHF/PLN, który był notowany nawet powyżej 5 zł. Teraz się to trochę uspokoiło” – powiedział PAP Analityk Admiral Markets Bartosz Zawadzki.
„Wydaje się że sytuacja zaczyna się powoli normalizować – EUR/CHF mamy w okolicach parytetu, a frank kosztuje nieco ponad 4 zł. Zobaczymy jednak, jaka sytuacja będzie w późniejszych godzinach” – zaznaczył.
W ocenie analityka zaskakująco decyzja SNB może być spowodowana planami Europejskiego Banku Centralnego, który wkrótce ma rozpocząć program skupu aktywów z rynku.
„Możliwe, że Bank Szwajcarii stwierdził, że nie będzie w stanie bronić kursu franka, jeśli w strefie euro zostanie wprowadzony program QE (luzowania ilościowego). Prawdopodobnie SNB ocenił, że mogłoby to być dla niego zbyt trudne zadanie i zapobiegając temu już teraz zniósł poziom wymiany franka do euro na poziomie 1,20” – mówił analityk.
Zdaniem Zawadzkiego, w najbliższych dniach nie powinniśmy spodziewać się, by kurs frank/złoty spadł ponownie poniżej 4 zł. „Po dzisiejszym rozchwianiu rynków wrócimy do równowagi. Prawdopodobnie kurs tej pary będzie wracał w okolice, które widzieliśmy przed czwartkowym zamieszaniem, gdyż nie ma fundamentalnych przesłanek, by był on tak wywindowany. Powrót ten nie będzie jednak natychmiastowy, to na pewno będzie proces długotrwały” – zaznaczył.
Przemysław Kuk, dyrektor biura prasowego NBP powiedział PAP, że czwartkowe zmiany kursów, czyli wzmocnienie się franka szwajcarskiego względem innych walut, nie mają związku z sytuacją w Polsce. „Obserwowana na rynku walutowym sytuacja jest wynikiem decyzji banku centralnego Szwajcarii” – zaznaczył.