
„Nasi klienci na Litwie i Łotwie nie odczują żadnego wpływu na korzystanie z usług „Bitė” – wszystkie nasze usługi działają bez zakłóceń, jak zawsze. Czekamy na informacje dotyczące naprawy uszkodzonego kabla” – napisał dyrektor „Bitė Lietuva” Gintas Butėnas na swoim profilu LinkedIn w poniedziałek.
Zgodnie z jego słowami, firma korzysta z tego kabla za pośrednictwem swojego partnera na Łotwie, a podczas uszkodzenia dotknięte zostało jedno z połączeń wykorzystywanych przez grupę, o przepustowości 100 gigabitów na sekundę, między Rygą a Sztokholmem.
Butėnas dodał, że firma dysponuje około 10 różnymi połączeniami ze światem, w tym dużymi podwodnymi kablami przez Morze Bałtyckie do krajów nordyckich, kablami podziemnymi do Polski i Łotwy, a także sześcioma centrami danych na Litwie, więc zakłócenie ich działalności w tym samym czasie jest niemal niemożliwe.
„Ufamy instytucjom Litwy i sojuszników, które badają incydent. Mamy nadzieję, że wzmocniona ochrona krytycznej infrastruktury komunikacyjnej w basenie Morza Bałtyckiego pomoże zapobiec podobnym incydentom w przyszłości” – powiedział Butėnas.
Redakcja ZW.LT przypomina, że w niedzielę system monitorowania przesyłania danych wykrył awarię na odcinku Ventspils-Gotland. Kabel znajduje się na głębokości ponad 50 metrów, dlatego szczegóły uszkodzenia wyjaśnią się dopiero po rozpoczęciu prac naprawczych.
W ostatnich miesiącach w Morzu Bałtyckim doszło do kilku incydentów z uszkodzeniem podwodnych kabli telekomunikacyjnych i energetycznych. Eksperci i politycy uważają, że mogą to być działania związane z hybrydową wojną organizowaną przez Rosję.
Na początku stycznia NATO ogłosiło rozpoczęcie nowej misji monitorującej na Morzu Bałtyckim, w której biorą udział statki patrolowe i samoloty, a jej celem jest zapobieganie wszelkim próbom atakowania podwodnej infrastruktury w regionie.