
– Pani minister wciąż utrzymuje, że 20 proc. osób się wycofa, ale dlaczego akurat taki odsetek – ani podczas spotkania z naszą frakcją, ani później nie udało się tego uzasadnić. W Estonii wycofała się około jedna trzecia – powiedziała polityczka.
Jak dodała, planowane zmiany nie są całkowitym „nokautem” dla systemu, ale stanowią poważny cios:
– To zdecydowany nokdaun. (…) To poważny cios dla drugiego filaru. Trzeba było skorygować zasady, ale nie aż w takim stopniu i nie w taki sposób.
Zdaniem Čmilytė-Nielsen, konsekwencją zmian będzie niższy poziom zabezpieczenia emerytalnego:
– Teraz – najprawdopodobniej – programuje się uboższą starość dla znacznej części społeczeństwa.
Tymczasem minister Inga Ruginienė twierdzi, że po reformie prawdopodobnie mniej osób niż w Estonii zdecyduje się wycofać z systemu, ponieważ wciąż przewidziane są subsydia państwowe. Jej zdaniem skala rezygnacji będzie też zależeć od tego, jak fundusze emerytalne zdołają przekonać ludzi do pozostania.
W minioną środę rząd zatwierdził projekt reformy drugiego filaru, przewidujący m.in.:
- rezygnację z automatycznego zapisu uczestników,
- możliwość wystąpienia z systemu,
- jednorazowe wypłaty do 25% zgromadzonych środków,
- całkowity zwrot środków w przypadku ciężkiej choroby,
- zachowanie 1,5-procentowej dopłaty państwa dla kontynuujących udział.
Decyzję o wystąpieniu z funduszu emerytalnego będzie można podjąć dwukrotnie – między styczniem a wrześniem w latach 2026 i 2027. Wnioski będą rozpatrywane w ciągu trzech miesięcy po zakończeniu każdego roku.