
– Tego rodzaju środki powinny być przygotowane i gotowe, ale głównym celem pozostaje zmniejszenie ceł w drodze negocjacji. Sankcje nikomu nie służą – szkodzą gospodarkom, konsumentom, podnoszą ceny i ograniczają handel – mówi Budrys.
Szef litewskiej dyplomacji zaznaczył, że Litwa dąży do możliwie swobodnej wymiany handlowej z USA i ma nadzieję, że gotowość UE do odpowiedzi wystarczy, by skłonić stronę amerykańską do rozmów.
– Nie jesteśmy zainteresowani eskalacją. Mamy nadzieję, że taki sygnał ostrzegawczy wystarczy, by zasiąść do stołu negocjacyjnego – dodał minister.
Budrys odniósł się także do obaw litewskich przedsiębiorców, związanych z możliwym napływem tanich towarów z Chin do Unii Europejskiej w wyniku przesunięcia handlu.
– Obawy naszych przedsiębiorców są uzasadnione. Zrobimy wszystko, by pomóc im sygnalizować te problemy i zwrócić na nie uwagę Komisji Europejskiej – zapewnił.
Minister podkreślił również, że Litwa posiada odpowiednie środki ochronne, a sygnały w tej sprawie zostały już przekazane stronie chińskiej.
– Nie chcemy nowej eskalacji – zaznaczył.
W środę weszła w życie nowa fala amerykańskich ceł na towary z kilkudziesięciu krajów. Produkty sprowadzane z Unii Europejskiej objęte zostały stawką celną w wysokości 20 procent.
Tymczasem Komisja Europejska zapowiada, że już w przyszłym tygodniu przedstawi odpowiedź na decyzję prezydenta Donalda Trumpa. Początkowo Bruksela szacowała, że wartość eksportu objętego nowymi taryfami wyniesie 26 mld euro. W odpowiedzi UE planowała objąć cłami towary z USA o takiej samej wartości, jednak – jak poinformował w poniedziałek unijny komisarz ds. handlu Maroš Šefčovič – ostateczna kwota będzie niższa, ponieważ „bardzo uważnie wsłuchano się w głosy państw członkowskich”.