Badania pokazują, że kultura picia w naszym kraju się zmienia – zmniejsza się ilość spożytego alkoholu, a liczba osób spożywających jego niewielkie ilości wzrasta.
Jednak według Valdasa Sutkusa, prezesa Litewskiej Konfederacji Biznesu (LVK), która zarządziła wykonanie badania, problemy pozostają takie same – pijani ludzie spożywają dużą część rocznej ilości alkoholu, a połowa osób szukających pomocy została pozbawiona odpowiedniego leczenia.
Według danych uczelni, w ubiegłym roku legalna sprzedaż alkoholu zmniejszyła się o 7 proc., jednak aż trzy razy wzrosła ilość osób, kupujących napoje alkoholowe za granicą.
Aż 44 proc. ankietowanych sądzi, że alkoholizm – to problem wyłącznie osób uzależnionych, do którego nie należy się wtrącać. 66 proc. badanych twierdzi, że brakuje informacji o możliwościach leczenia.
46 proc. osób uzależnionych przyznaje, że potrzebują pomocy, ale 35 proc. z nich nie kontaktowało się z odpowiednimi instytucjami. Tylko 24 proc. osób, które zwróciły się do lekarzy, otrzymało odpowiednią pomoc.
Według danych międzynarodowego badania „Nanny State Index“, Litwa zajmuje drugie miejsce w Unii Europejskiej pod względem kontroli spożycia i handlu tytoniu oraz napojów alkoholowych.
Na Litwie ilość spożywanego alkoholu na jedną osobę w ubiegłym roku się zmniejszyła o 7 proc. Badacze jednak twierdzą, że w związku ze zwiększoną ilością kupna napojów za granicą taka liczba jest tylko o 1 proc. mniejsza. W ubiegłym roku Litwa miała 13,8 litra czystego alkoholu na jednego mieszkańca.
Badania wskazują, że reforma antyalkoholowa z 2018 r. nie dała spodziewanych wyników. Ogólne przyzwyczajenia co do spożycia napojów alkoholowych się nie zmieniły. Fakt, że zmniejszyła się ilość spożywanego alkoholu jest wyjaśniana przez badaczy zmianami kulturalnymi oraz dyskusją społeczną na temat szkód, wyrządzanych przez tę substancję.
38 proc. ankietowanych negatywnie ocenia wzrost podatku akcyjnego. Naukowiec Algirdas Bartkus jest pewien, że takie działania polityczne szkodzą litewskiej gospodarce. „Litwa musi dokładnie opracować swoją politykę akcyzową, reagując na decyzje krajów sąsiednich. W przeciwnym razie istnieje ryzyko promowania innych państw kosztem własnego rynku, producentów i sprzedawców” – sądzi naukowiec.