
Kryzysy wokół Morza Bałtyckiego nasiliły się, ale kraje regionu, należące zarówno do UE, jak i do NATO, są zjednoczone; wspólny wróg wzmacnia – powiedział prezydent Finlandii Alexander Stubb przed szczytem w Helsinkach z udziałem przedstawicieli ośmiu krajów nadbałtyckich, w tym Polski, oraz NATO i KE.
„Chcemy dać jasny sygnał, że kraje nadbałtyckie są gotowe do działania i szerszego monitorowania regionu. W kwestiach bezpieczeństwa na morzu nie można być bezczynnym” – powiedział Stubb.
Przypomniał, że w ostatnim czasie doszło do trzech incydentów na wodach Bałtyku – od uszkodzenia gazociągu Balticconnector jesienią 2023 r. po przerwanie kabli telekomunikacyjnych i kabla elektroenergetycznego EstLink 2 pod koniec grudnia. Podejrzany o spowodowanie tej awarii tankowiec Eagle S, transportujący rosyjskie paliwo, został zatrzymany przez fińskie służby i wszczęto dochodzenie.
„Trzeba wreszcie zapanować nad +flotą cieni+” – zaznaczył Stubb, podkreślając, że będzie to sygnał dla Rosji, której budżet uzależniony jest od eksportu ropy. Flota cieni to wysłużone statki, którymi Rosja eksportuje swoją ropę naftową z pominięciem międzynarodowych sankcji.
Prezydent Finlandii zwrócił przy tym uwagę, że sama zwiększona obecność NATO nie rozwiąże problemu. Jego zdaniem potrzebne jest wspólne działanie krajów nadbrzeżnych oraz UE, jak również większe wykorzystanie technologii do monitorowania ruchu na morzu.
Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Henna Virkkunen, która weźmie udział w szczycie, oświadczyła w Helsinkach, że UE jest gotowa zwiększyć inwestycje w infrastrukturę kablową i współpracować z NATO w celu jej ochrony. Zwróciła uwagę, że „flota cieni” stwarza też zagrożenie dla środowiska.
W helsińskim szczycie uczestniczą też przywódcy krajów nadbałtyckich należących do UE i NATO, w tym z Polski premier Donald Tusk, oraz sekretarz generalny NATO Mark Rutte.
W krótkim wystąpieniu przed rozpoczęciem oficjalnych rozmów na szczycie kanclerz Niemiec Olaf Scholz ocenił, że incydenty na morzu związane z uszkodzeniem kabli i innych instalacji mają charakter hybrydowy. Przypomniał, że w Europie toczy się wojna, a działania Rosji są traktowane poważnie.
„Niemcy wezmą udział we wzmocnieniu nadzoru na Bałtyku” – zapewnił.
Premier Szwecji Ulf Kristersson przyznał z kolei, że szkód na Morzu Bałtyckim jest coraz więcej, ale na razie jego kraj nie zamierza pochopnie nikogo oskarżać, tylko dokładnie badać sprawę.
„Nie jesteśmy w stanie wojny, ale działania poniżej progu wojny stają się coraz bardziej istotne” – podkreślił.
Łotewski prezydent Edgars Rinkeviczs powiedział, że Łotwa poszłaby za przykładem Finlandii (chodzi o zatrzymanie tankowca Eagle S – PAP), gdyby podobny przypadek zdarzył się u jej wybrzeży. Jednocześnie podkreślił, że każdego dnia przez Bałtyk przepływa około 2 tys. statków i tak dużego ruchu nie da się w pełni monitorować. Zasugerował jednak, że w jego ocenie możliwe byłoby zamknięcie Bałtyku dla rosyjskiej „floty cieni”.
Dotychczasowe sankcje nie okazały się wystarczająco skuteczne i należy je zaostrzyć – powiedział z kolei prezydent Litwy Gitanas Nausėda. Według niego trzy przypadki uszkodzenia kabli w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy nie mogły być przypadkowe.
„Jest wysoce prawdopodobne, że to celowe działanie wrogiego państwa” – stwierdził.
Nie akceptujemy żadnych sabotaży” – oświadczyła premierka Danii Mette Frederiksen, podkreślając, że Dania ma „szczególny interes i odpowiedzialność” w ograniczeniu „floty cieni”, która wpływa na Bałtyk właśnie przez duńskie cieśniny. Jej zdaniem obecność NATO na Bałtyku jest „niezwykle ważna”, ponieważ „flota cieni” jest jednym z narzędzi Rosji do kontynuacji wojny w Europie.