„Jest jeden czynnik, który decyduje – i ten czynnik to dwa słowa: Donald Trump. Dzisiaj przy stole słyszałem naprawdę wiele pochwał pod adresem jego przywództwa i sądzę, że (…) gdyby nie Trump, dziś nie rozmawialibyśmy o poziomie 5 procent. A tym bardziej trudno byłoby oczekiwać, że taki poziom wydatków na obronę zostałby zapisany,” – powiedział G. Nausėda dziennikarzom w Hadze.
Przywódcy NATO uzgodnili, że do 2035 roku państwa członkowskie będą przeznaczać na obronność 5% swojego produktu krajowego brutto (PKB), z czego 1,5% PKB ma zostać przeznaczone na pośrednie wydatki związane z bezpieczeństwem narodowym.
G. Nausėda stwierdził, że Donald Trump, jeśli obejmie urząd prezydenta USA po raz drugi, nadal będzie konsekwentnie wywierał presję na sojuszników.
„Czy dziś jakiekolwiek państwo chciałoby otwarcie sprzeciwić się celowi – 5-procentowemu celowi, który jest postulatem Donalda Trumpa? Sądzę, że żadne państwo nie chciałoby tego robić – ani otwarcie, ani w sposób zakamuflowany,” – oświadczył prezydent Litwy.
„I to jest chyba ta wiarygodna gwarancja, która pozwoli nam iść naprzód,” – dodał.
Zdaniem Nausėdy, osiągnięcie poziomu 5% PKB przeznaczanego na obronność oznaczałoby nie tylko wzrost ilościowy, ale i jakościowy w rozwoju sił zbrojnych państw sojuszniczych, co ma szczególne znaczenie w obliczu konfrontacji z Rosją i trwającej inwazji na Ukrainę.
Prezydent podkreślił, że – zdaniem Litwy – rok 2035 to zbyt odległy termin na osiągnięcie założonych poziomów finansowania, jednak „polityka to sztuka kompromisu”.
G. Nausėda wyraził również zadowolenie z faktu, że w deklaracji szczytu NATO utrzymano zapis o zobowiązaniu sojuszników do wspierania Ukrainy.
W dokumencie potwierdzono „solidarne i suwerenne zobowiązania do wspierania Ukrainy, której bezpieczeństwo przyczynia się do naszego własnego”. Wsparcie dla Ukrainy będzie wliczane do budżetów obronnych państw członkowskich NATO.
