
Spotkanie to miało miejsce po sporze między prezydentem Ukrainy, Wołodymyrem Zełenskim i prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem, który odbył się w ubiegły piątek w Waszyngtonie.
Incydent w Białym Domu, mający miejsce przed kamerami mediów, wzbudził poważne obawy, że Donald Trump może zmusić Kijów do zawarcia porozumienia pokojowego, które byłoby korzystne dla prezydenta Rosji Władimira Putina.
„Moja praca polega na tym, aby iść i przekonać Amerykanów, że bez kija nie będzie wyniku. Tak właśnie pracujemy” – powiedział szef litewskiej dyplomacji, Kęstutis Budrys w wywiadzie dla LRT.
Dodał, że ta praca „jak na razie idzie całkiem nieźle”.
„Mamy liderów Europy, którzy biorą udział w spotkaniach w Waszyngtonie. Mówię tu kolektywnie, sam miałem spotkania w Waszyngtonie. Obecnie koledzy są tam na wyjeździe – delegacja Sejmu i minister. Praca odbywa się na różnych poziomach, widzimy pewne korekty” – powiedział szef litewskiej dyplomacji.
„Na przykład możliwa misja, operacja na terytorium Ukrainy. Wszyscy rozumiemy, że bez wsparcia USA i zapewnienia przez nie bezpieczeństwa taka operacja będzie znacznie trudniejsza i bardzo niebezpieczna. Już mamy oznaki, że USA przyczyni się do wsparcia” – dodał K. Budrys.
Zjednoczone Królestwo i Francja są gotowe przewodzić wysiłkom na rzecz stworzenia grupy państw, które w różny sposób przyczynią się do realizacji pokoju na Ukrainie – tzw. „koalicji chętnych”.
Prezydent Litwy Gitanas Nausėda, stwierdził że kraj rozważy przystąpienie do tej koalicji.