
„To nie handel czy same sklepy są problemem, ale kontakty międzyludzkie, które nasilają się poprzez otwarte centra handlowe” – powiedział po posiedzeniu rządu I. Šimonytė.
Premier po spotkaniu z handlowcami twierdziła, że rząd rozważy mołżiwość otarcia sklepów niespożywczych w centrach handlowych. Ale po środowym posiedzeniu rządu okazało się, że ministrowie nie zajęli się tą sprawą.
Według premier chodzi o ostatnie dane dotyczące zakażeń koronawirusem.
„Teraz, gdy zniesiono ograniczenia w przemieszczaniu się między samorządami, odwiedzanie dużych centrów handlowych prowokowałaby te źródła zakażeń a także i w rodzinach” – dodała.
Zróciła także uwagę, że nie obiecywała otwarcia sklepów tylko, że informowała, iż istnieje taka możliwość, ale pod warunkiem polepszającej się sytuacji epidemologicznej.
Rozczarowana brakiem decyzji o otwarciu centrów handlowych jest Rūta Vainienė, przewodnicząca Litewskiego Stowarzyszenia Handlowego, która w zeszły piątek rozmawiała o tym z premier i ministrem zdrowia. Uważa ona, że prawdopodobieństwo zarażenia się COVID-19 w centrach handlowych jest bardzo niskie. Według niej w 93–94 proc. przypadkach do zakażeń dochodzi nie wsklepach a w innych miejscach.