„5 pytań do…” – Sylwester Pieczuro

O tym, że każda nieruchomość ma swoją historię, o emocjach ukrytych między metrami kwadratowymi i o tym, jak z pasją prowadzić klientów przez skomplikowany rynek – rozmawiamy z Sylwestrem Pieczuro, ekspertem ds. nieruchomości i kierownikiem agencji NamPro.

Kazimierz Liplański
„5 pytań do…” – Sylwester Pieczuro

fot. archiwum prywatne

Kazimierz Liplański: Pamiętasz moment, w którym pomyślałeś: „Tak, to jest to — nieruchomości to moja droga”? Co Cię wciągnęło najbardziej w ten świat? 

Sylwester Pieczuro: Tak, pamiętam ten moment doskonale. A właściwie było ich kilka. Jeszcze w szkole, kiedy moi rodzice sprzedawali dom, byłem w ostatnich klasach i bardzo mnie wtedy zaciekawiło, jak działa agent nieruchomości. Obserwowałem wszystko z boku, ale intensywnie. Już wtedy poczułem, że to może być moja droga. Gdy później zastanawiałem się, co dalej robić ze swoim życiem, temat nieruchomości wracał jak bumerang. W pewnym momencie wszystko się ułożyło i zrozumiałem, że to właśnie to. 

Zafascynowało mnie to, że za każdą nieruchomością stoi historia: decyzje, marzenia, emocje, ludzie. A przy tym można mieć kontakt z drugim człowiekiem, rozmawiać, doradzać, czasem towarzyszyć mu w bardzo ważnych momentach życia. I co najważniejsze – w tej pracy nie ma miejsca na nudę. 

Czasem się śmieję, że to swoiste powołanie. Pamiętam rozmowę z jednym znajomym księdzem. Zapytałem go, co sprawiło, że poszedł do seminarium, a on odpowiedział: „Strzeliło mi do głowy i poszedłem”. I wiesz co? Odpowiedziałem mu: „Ze mną z nieruchomościami było podobnie.” Uśmialiśmy się wtedy obaj, ale jest w tym coś prawdziwego. To przyszło nagle i poczułem, że jestem na właściwej drodze. 


K.L.: Klient, telefony, dokumenty, oględziny mieszkań… i w tym wszystkim dziecięcy uśmiech po pracy. Jak wygląda Twój dzień, gdy próbujesz być jednocześnie brokerem i tatą? 

S.P.: Czasem żartuję, że to jak żonglowanie – tylko zamiast piłeczek mam telefon, kalendarz i… kredki. Dzień zaczynam wcześnie, zanim reszta domu się obudzi. To mój czas na planowanie – w ciszy, bez telefonów i rozproszeń. 

Potem – jak to w tej branży – spotkania, prezentacje, telefony. Ale staram się wracać do domu jak najwcześniej. Oczywiście, czasem trzeba odebrać jeden czy drugi telefon, ale generalnie – w domu jestem z żoną i synem. A jak oni idą spać, to ja czasem jeszcze planuję, ale najczęściej robię to z rana – wtedy jestem najbardziej produktywny. Staram się nie mieszać tych dwóch światów – bo jeśli się pomiesza, to zawsze coś na tym cierpi. 


K.L.: Wilno się zmienia, a razem z nim – rynek nieruchomości. Jakie trendy dziś Cię zaskakują najbardziej i z jakimi pytaniami najczęściej przychodzą do Ciebie klienci? 

S.P.: Najbardziej zaskakuje mnie tempo zmian. Wilno naprawdę przyspieszyło. Ludzie szukają nie tylko mieszkania, ale stylu życia – zieleni, funkcjonalności, wspólnoty. Coraz więcej młodych pyta o inwestycje: chcą wynajmować, planują przyszłość. A inni – wręcz przeciwnie – szukają spokoju, uciekają z miasta i są gotowi codziennie dojeżdżać, byle tylko mieć kawałek własnego świata. 

Nowy trend to podejście do nieruchomości nie tylko jako inwestycji, ale jako azylu. Miejsca, gdzie chcesz wracać. Gdzie działa wi-fi bez hasła – jak mówi pewien mem – ale też gdzie czujesz się po prostu u siebie. 


K.L.: Czy zdarzają się nieruchomości „z duszą” i klienci, których się nie zapomina? 

S.P.: Zdecydowanie tak. Mam kilka takich historii, ale dwie zapadły mi w pamięć szczególnie. Pierwsza – sprzedaż domu starszemu małżeństwu. Dom, który sami wybudowali, w którym przeżyli całe życie. Z czasem stał się dla nich zbyt duży i trudny w utrzymaniu, ale decyzja o sprzedaży była bardzo trudna. Emocjonalna podróż. Gdy przyjeżdżali potencjalni klienci, często prosiłem właścicieli, żeby poszli na spacer – nie mogli tego oglądać. A potem łzy u notariusza… Dla jednych transakcja, a dla innych całe życie. 

Druga historia – starszy pan sprzedający mieszkanie po rodzicach. Powiedział mi: „Tu się urodziłem, tu się uczyłem, ożeniłem, całe życie tu przeżyłem.” Niby zwykłe 3-pokojowe mieszkanie, a w środku – całe pokolenia. W takich chwilach rozumiesz, że ta praca to nie tylko liczby, metry i procenty – to też emocje, wspomnienia i życie. 


K.L.: W świecie, gdzie wszystko pędzi, zaufanie to towar luksusowy. Jak budujesz relacje z klientami, żeby wracali do Ciebie z uśmiechem – albo z poleceniem? 

S.P.: Autentyczność. Ludzie czują, kiedy naprawdę chcesz im pomóc, a nie tylko zamknąć transakcję. Słucham, doradzam, czasem nawet odradzam – jeśli widzę, że coś nie gra. To się zawsze opłaca, nie w Excelu, ale w relacjach. I potem słyszę: „Poleciła cię siostra, znajoma…” – to największa satysfakcja. 

Zdarza się, że ktoś chce sprzedać mieszkanie, a ja pytam: „Masz plan, co zrobisz z pieniędzmi?” – i nagle cisza. Więc mówię: „To może na razie wynajmijmy, przemyślisz, co dalej.” Mógłbym sprzedać i zarobić, ale wolę doradzić jak sobie. Dzięki temu mam mnóstwo poleceń i klientów, którzy wracają. 


K.L.: Gdybyś miał dać jedną radę osobie, która chce wejść w świat pośrednictwa – ale boi się ryzyka, konkurencji, presji – co byś jej powiedział prosto z serca? 

S.P.: Nie bój się – ale dobrze się przygotuj. To nie jest łatwa branża, ale daje ogromną satysfakcję. Jeśli lubisz ludzi, umiesz słuchać, masz odrobinę odwagi – to dasz radę. Presja zawsze jest, ale może stać się paliwem, nie ciężarem. 

No i finanse na początek – ważna sprawa. Na starcie nie zawsze od razu są pieniądze. To nie praca „od razu za gotówkę” – to inwestycja. Ale warto. Od kilku lat prowadzę grupy początkujących brokerów, wspieram ich, szkolę, pokazuję krok po kroku. I zawsze mówię: przyjdź, pogadamy przy kawie. Zrozumiesz, czy to dla Ciebie. A potem – działaj z sercem. Reszta przyjdzie z czasem. 


Sylwester Pieczuro pokazuje, że w branży nieruchomości najważniejsze są nie tylko liczby i metry kwadratowe, ale przede wszystkim człowiek, jego emocje i historie.


„5 pytań do…” to nowa rubryka na portalu ZW.LT, w której publikowane są wywiady z Polakami z Wileńszczyzny. W ramach tej serii omawiane są ważne wydarzenia, a także kluczowe daty, które mają szczególne znaczenie dla naszej społeczności. 

PODCASTY I GALERIE