
Redakcja ZW.LT: Czy pamięta Pani swój pierwszy samodzielny lot? Jakie emocje towarzyszyły wtedy Pani za sterami?
Beata Andrzejewska: Gdy miałam swój pierwszy lot czułam nie tylko ekscytację, ale też radość z chwili, która wreszcie nadeszła. Po wielu godzinach szkolenia, ćwiczeń i przygotowań, w końcu nadszedł moment, na który czekałam – pierwszy samodzielny lot. To uczucie spełnienia i radości było intensywne.
Po pokonaniu początkowego niepokoju i odnalezieniu się w powietrzu, odczuwałam ogromne poczucie wolności. Lot, który wcześniej wydawał się tak odległy, stał się rzeczywistością. Uczucie unoszenia się w powietrzu, widok z kokpitu i swoboda, którą dawało latanie, było po prostu niesamowite.
To chwila, kiedy mogłeś zrozumieć, jak ważny był to krok w mojej karierze pilota.
ZW: Latanie to nie tylko zawód, ale też styl życia. Co najbardziej urzeka Panią w byciu w powietrzu?
B. A. : Każdy lot to doświadczenie, które daje niezrównane poczucie wolności. Ta swoboda odrywania się od ziemi i zobaczenia świata z zupełnie innej perspektywy jest nieporównywalna. Moja praca to nieustanne wyzwania, które angażują zarówno umysł, jak i ciało.
Zarządzanie lotem, koordynacja z ruchem lotniczym oraz optymizacja trasy sprawia, że każdy dzień jest inny. Adrenalina związana z lataniem, w połączeniu z obowiązkami pilota, tworzy unikalną i ekscytującą atmosferę pracy. Sprawowanie kontroli nad maszyną oraz odpowiedzialność za bezpieczeństwo pasażerów budują poczucie spełnienia.
Połączenie macierzyństwa z karierą pilota to niewątpliwie duże wyzwanie, ale również pasjonująca i satysfakcjonująca droga, która wymaga starannego planowania, organizacji i elastyczności. W tym mi bardzo pomaga mąż i rodzice.
ZW: Jakie są najbardziej niezwykłe lub zaskakujące momenty, jakie przeżyła Pani w kokpicie?
B. A. : Najbardziej zaskakującym momentem było awaryjne lądowanie z powodu chorego pasażera. To jedno z najbardziej stresujących i emocjonalnych doświadczeń.
Gdy otrzymaliśmy informację o nagłym pogorszeniu się stanu zdrowia pasażera, pierwsze co odczuliśmy to było zaniepokojenie. Od razu zaczęliśmy analizować sytuację i oceniać, jakie działania są niezbędne. Myśli w tym momencie skupiały się na bezpieczeństwie, zarówno chorego pasażera, jak i reszty osób na pokładzie. Podczas podejmowania decyzji o trasie do najbliższego lotniska, ocenialiśmy różne czynniki – odległość, dostępność pomocy medycznej po lądowaniu i ewentualne trudności związane z warunkami pogodowymi. Presja czasu była bardzo duża.
Po bezpiecznym lądowaniu i spostrzeżeniu służb ratunkowych przygotowanych do działania odczuliśmy ogromną ulgę i satysfakcję, że udało się sprostać wyzwaniu.
ZW: Czy są miejsca, które z powietrza wyglądają zupełnie inaczej i zapierają dech w piersiach?
B. A. : Jako pilot widziałem setki miejsc z góry, ale za każdym razem, kiedy zbliżam się do Tivatu, mam wrażenie, jakbym widziała obraz malowany światłem i wodą. Latem Tivat to bajka z powietrza. Błękit Adriatyku mieni się jak szkło, odbijając słońce.
Z wysokości widać zatokę otoczoną zielonymi wzgórzami, które schodzą prosto do turkusowej wody. Żaglówki i jachty wyglądają jak białe piórka na niebieskim tle. Miasto samo w sobie jest spokojne, harmonijne, wtulone w wybrzeże.
Dla mnie — to jedno z tych miejsc, gdzie chce się ciągle powracać.
ZW: Gdyby miała Pani zabrać pasażera na jeden wyjątkowy lot – dokąd byście polecieli i dlaczego właśnie tam?
B. A. : Zabrałabym pasażera właśnie do Tivatu ponieważ podejście do lotniska to coś więcej niż rutynowe zniżanie – to prawdziwe latanie, które wymaga zarówno doświadczenia, jak i szacunku dla gór i wiatru. Podchodząc do lądowania, przecinamy przestrzeń między wzgórzami – jakbyśmy wpływali samolotem w cichą zatokę górskiego krajobrazu.
Widok na Bokę Kotorską z malejącą wysokością staje się coraz bardziej intymny – jakby góry zbliżały się do nas, by uściskać skrzydła. A potem ostatnie poprawki kursu, lekka korekta ścieżki i moment, kiedy pas startowy wyrasta przed nami – prawie jak niespodzianka.
Lądowanie w Tivacie zawsze smakuje trochę jak zwycięstwo: nad powietrzem, nad techniką, ale też nad codziennością. Bo to nie jest zwykłe lądowanie – to doświadczenie, które zostaje w pamięci na długo.
„5 pytań do…” to nowa rubryka na portalu ZW.LT, w której publikowane są wywiady z Polakami z Wileńszczyzny. W ramach tej serii omawiane są ważne wydarzenia, a także kluczowe daty, które mają szczególne znaczenie dla naszej społeczności.
