„5 pytań do…” – Andrzej Poliński

Międzynarodowy Dzień Tenisa to doskonała okazja, by przyjrzeć się tenisowej społeczności na Litwie. Klub „Wilniuki” od lat zrzesza polskich miłośników tego sportu, organizując turnieje i biorąc udział w międzynarodowych rozgrywkach. O pasji do tenisa, początkach klubu i ambitnych planach na przyszłość rozmawiamy z Andrzejem Polińskim, przewodniczącym klubu.

Kazimierz Liplański
„5 pytań do…” – Andrzej Poliński

fot. archiwum prywatne

Kazimierz Liplański: Klub „Wilniuki” to coś więcej niż tylko miejsce do gry w tenisa – to społeczność polskich tenisistów na Litwie. Jakie były początki klubu i co wyróżnia go na tle innych organizacji tenisowych?

Andrzej Poliński: Wszystko zaczęło się bardzo naturalnie – od kilku kolegów, którzy po prostu lubili odbijać piłkę przez siatkę. Na początku nie było żadnych ambicji, tylko czysta frajda i satysfakcja z gry. Jednak tenis ma w sobie coś uzależniającego. Wciąga tak, że człowiek chce grać coraz więcej i coraz lepiej.

Z czasem zauważyliśmy, że ta nasza „zabawa” zaczęła nabierać poważniejszego charakteru – zaczęliśmy inwestować w sprzęt, brać lekcje, a nawet uczestniczyć w lokalnych turniejach. Prawdziwy przełom nastąpił, gdy dostaliśmy zaproszenie na Igrzyska Polonijne w Polsce. To było dla nas coś wyjątkowego – nagle zdaliśmy sobie sprawę, że możemy reprezentować Wilno na międzynarodowej arenie. Wtedy też zaczęliśmy myśleć o otwarciu się na większą społeczność polskich tenisistów na Litwie.

fot. archiwum prywatne

K.L.: Jak wyglądała droga od kilku znajomych na korcie do prawie 50-osobowej społeczności?

A.P.: Początkowo byliśmy zamkniętą grupą, raptem sześć, osiem osób. Graliśmy dla siebie, czerpiąc po prostu radość z tenisa. Ale kiedy zaczęliśmy jeździć na turnieje do Polski, zobaczyliśmy, jak wielu Polaków na Litwie ma podobną pasję. To był dla nas sygnał, że warto otworzyć klub.

Po kilku latach nasza społeczność zaczęła się dynamicznie powiększać. Ludzie zaczęli nas rozpoznawać, dołączały kolejne osoby – dziś jest nas prawie 50! Organizujemy turnieje na wysokim poziomie, z fazami grupowymi, play-offami i nagrodami. Największą satysfakcję daje mi to, że coraz więcej ludzi łapie tenisowego bakcyla i czuje się częścią tej społeczności.

fot. archiwum prywatne

K.L.: Wilniuki to nie tylko lokalne rozgrywki. Regularnie bierzecie udział w turniejach w Polsce i innych krajach. Jak to wygląda w praktyce?

A.P.: To jest niesamowite przeżycie. Kiedy jedziemy na turniej polonijny, np. do Gdyni czy Czech, to nie jest tylko sportowa rywalizacja. To spotkanie ludzi z różnych zakątków świata, których łączy tenis i polskość. To nie tylko gra – to także wymiana doświadczeń, nawiązywanie znajomości i przeżywanie emocji, które zostają z nami na długo.

Podczas takich zawodów widzimy, jak inni trenują, jak grają, jakie mają strategie. To niesamowicie motywuje. Wracamy do Wilna i od razu mamy nową energię do dalszego działania. Dlatego marzymy o tym, żeby zorganizować podobne wydarzenie w Wilnie i przyjąć u siebie polskich tenisistów z całego świata.

fot. archiwum prywatne

K.L.: Co sprawiło, że tenis stał się dla Pana tak ważny?

A.P.: Sport od zawsze był obecny w moim życiu – grałem w piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę. Tenis długo oglądałem tylko w telewizji, podziwiając Rogera Federera, który był dla mnie wzorem elegancji i opanowania na korcie.

Pierwszy raz rakietę w ręku trzymałem dzięki starszemu bratu – i od razu przekonałem się, że to sport wymagający jak żaden inny. Każdy szczegół ma znaczenie: uchwyt, praca nóg, precyzja uderzenia. Ale tenis to nie tylko technika, to również mentalność. To jak medytacja – uczysz się cierpliwości, kontroli, radzenia sobie z presją. Dla mnie każdy mecz to nie tylko sport, ale też lekcja o sobie samym. Niezależnie od wyniku zawsze wychodzę z kortu bogatszy o nowe doświadczenie.

fot. archiwum prywatne

K.L.: Jakie rady dałby Pan osobom, które chciałyby spróbować swoich sił w tenisie?

A.P.: Przede wszystkim – nie zaczynajcie samodzielnie. To najczęstszy błąd, który popełniają początkujący. Wydaje się, że tenis to po prostu odbijanie piłki, ale w rzeczywistości to technicznie bardzo wymagający sport. Jeśli źle nauczysz się podstaw, potem trudno będzie to skorygować.

Polecam każdemu, kto chce spróbować, by wziął kilka lekcji z trenerem – nawet jeśli planuje grać tylko rekreacyjnie. Dobre nawyki na początku sprawią, że gra stanie się przyjemnością, a nie frustracją. A jeśli kogoś tenis wciągnie tak jak mnie – to już nie ma odwrotu! Wtedy można zacząć grać sparingi, brać udział w turniejach i czerpać pełnię radości z tego sportu.

A jeśli ktoś mieszka w Wilnie i chce zacząć, to serdecznie zapraszam do „Wilniuków” – chętnie pomożemy wejść w świat tenisa!

fot. archiwum prywatne

Klub „Wilniuki” to dowód na to, że tenis nie zna granic – łączy ludzi, rozwija pasję i buduje wspólnotę. Jeśli jesteś Polakiem na Litwie i masz ochotę spróbować swoich sił na korcie, warto do nich dołączyć!

„5 pytań do…” to nowa rubryka na portalu ZW.LT, w której publikowane są wywiady z Polakami z Wileńszczyzny. W ramach tej serii omawiane są ważne wydarzenia, a także kluczowe daty, które mają szczególne znaczenie dla naszej społeczności. 

PODCASTY I GALERIE